Jak już kiedyś pisałam jest dosłownie kilka rzeczy, których naprawdę nie lubię.
Jedną z nich jest kasza gryczana. Nie podoba mi się jej zapach, poniekąd smak i odkąd pamiętam nigdy za nią nie przepadałam. Uwielbiam wręcz kaszę jęczmienną, perłową i kaszę manną (czy to nadal kasza? : ), które mogłabym jeść codziennie.
Kiedy więc ostatnio zrobiło się głośno na temat kaszy jaglanej, zwanej niedocenionym polskim złotem i pisać o jej zdrowotnych właściwościach postanowiłam ją wypróbować. A ponieważ ostatnio staram się testować jedzenie bezglutenowe i ograniczać użycie produktów zawierających gluten - w tym wszelkiego rodzaju mąk pszennych (kasza jaglana jest produktem bezglutenowym) - uznałam, że kasza jaglana będzie idealna.
Szczerze? Nie przypadła mi do gustu. Przygotowywałam ją na śniadanie, ugotowaną mieszałam z miodem, suszonymi owocami i sezamem. O ile na ciepło pierwszego dnia smakowała nawet całkiem, całkiem to trzeciego dnia miałam na nią jak to się mówi u nas w rodzinie na coś co nie smakuje "długie zęby". Nie smakowała mi i już.
Postanowiłam się nie poddawać i kiedy w ostatnim numerze Kukbuka zobaczyłam przepis na ciastka jaglane postanowiłam go zdecydowanie i od razu wypróbować. / Przepis znajduje się w artykule "Bento jak Schwarzeneger" M. Waleckiej w numerze 5 Kukbuka. Od razu zaznaczę tym, którzy spodziewają się mega pysznych maślanych, kruchych i chrupiących ciastek, że te ciastka takie nie są. Domownicy po spróbowaniu od razu powiedzieli: "O! Smakują jak zdrowe ciastka. Ale niezłe...".
Ciastka nie są chrupiące. Są raczej wilgotne i zwarte, ale aromatyczne i naprawdę dobre. Uważam, że warto podzielić się tym przepisem - tym bardziej, że jest bardzo prosty w przygotowaniu i warto takie ciastko-placuszki zabrać na drugie śniadanie do pracy. Przepis zmodyfikowałam i zamiast mąki pszennej użyłam kukurydzianej (ach
ten gluten!). Użycie orzechów włoskich wychodzi tym ciastkom zdecydowanie na plus.
Ze składników wychodzi około 25-28 ciastek.
Kaszę najpierw przelewamy wrzątkiem na sicie. Później gotujemy około 20-25 minut we wrzącej wodzie.
Przy pieczeniu drugiej partii ciastek dodałam do masy kilka kropel olejku migdałowego (mam do niego ciastkową słabość) i była to naprawdę dobra decyzja. Ciasteczka zyskały na aromacie, ale to oczywiście opcja.
Składniki:
- 1,5 szklanki ugotowanej, ostudzonej kaszy jaglanej,
- 50 g rozpuszczonego i ostudzonego masła,
- 2 łyżki płynnego miodu,
- 3 łyżki brązowego cukru,
- 1 jajko,
- 1/3 szklanki mąki kukurydzianej,
- pół łyżeczki proszku do pieczenia,
- spora garść posiekanych włoskich orzechów,
- spora garść rodzynek
Przygotowanie:
W misce mieszamy masło, miód, cukier i jajko. Dodajemy ugotowaną i ostudzoną kaszę, mąkę z proszkiem do pieczenia, orzechy i rodzynki. Mieszamy. Masę wkładamy na godzinę do lodówki, aby stężała.
Po tym czasie piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.
Na blasze wyłożonej papierem do pieczenia nakładamy porcje ciasta łyżeczką i formujemy ciastka.
Pieczemy ok. 17-19 minut.
Smacznego!
Z chęcią wypróbuję :) Szukam też sprawdzonego przepisu na ciastka owsiane. Jeśli masz taki to poproszę :)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo :) Polecam - są wyśmienite i bardzo dobrze się przechowują (po ostudzeniu) http://popoludniewkuchni.blogspot.com/2013/01/czekoladowe-ciastka-owsiane-z-bakaliami.html
UsuńCzy zamiast proszku do pieczenia można dodać sodę, tak aby przepis był w pełni bezglutenowy??
OdpowiedzUsuńTak - jak najbardziej - natomiast radzę użyć sody odrobinę mniej np. 1/4 łyżeczki i dodać ją na samym końcu, czyli po wyciągniećiu masy z lodówki. Trzeba to wszystko dokładnie raz jeszcze wymieszać i od razu formować ciasteczka na blasze :)
Usuń