Jesienny sezon na kichanie, przeziębienia i złe samopoczucie ogłaszam za otwarty. Trzeba go po prostu przejść. Tak jak przez sezon grillowy, z kuszącymi reklamami marynowanych żeberek, jak i sezon świąteczny z uśmiechniętym Mikołajem i Last Christmas w tle. Mądrze lub mniej mądrze. Wszystkie reklamy środków na przeziębienie i grypę, które są ewidentnym objawem jesieni, kuszą natychmiastowym postawieniem na nogi. Kolejki w aptecznych kasach wydłużają się szybciej niż dochody firm farmaceutycznych. Nie twierdzę, żeby nie korzystać z leków kiedy czujemy się naprawdę źle, ale może nie trzeba sięgać od razu po farmaceutyki, kiedy możemy wspierać się domowymi sposobami. Kto z nas nie pamięta majerankowej maści? Szczerze nie znosiłam jej zapachu, ale o dziwo pomagała na mój obolały od kataru nos. Najlepszy na kaszel, mój ulubiony syrop z plastrów cebuli zasypanych cukrem, po który sięgałam bez przypominania, no i mające tyle samo zwolenników co przeciwników gorące mleko z masłem i miodem na chore gardło.
Ja popijam dziś herbatę z konfiturą z płatków róży, zerkam na mglisto-dżdżysty krajobraz za oknem i życzę Wam dużo zdrowia! Nie dajcie się jesieni!
Miłego weekendu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz