"Bistro la Cocotte" na ulicy Murnej w Poznaniu (róg Koziej i Murnej). W samym centrum, a jednak trochę na uboczu, wystarczy skręcić w boczna uliczkę, tuż przy rynku. Pierwszy raz trafiliśmy tam nieco przypadkowo, skuszeni bardzo przyzwoitą ofertą lunchową (17 zł). Kolejne wizyty były już zdecydowanie bardziej świadome.
Wnętrze przypomina bouchon lyonnais czyli knajpkę popularną we Francji szczególnie w rejonie Lyonu, ale tak też ma być, bo "Bistro la Cocotte" serwuje dania kuchni francuskiej. Przytulne, z białymi meblami, przyjemnym oświetleniem, obrusami w biało-czerwoną kratę, wyeksponowany bar z winami, bibeloty na ścianach i przytulna atmosfera, mówią nam, że zjemy tu francusko, klasycznie, domowo i pysznie.
Codzienne menu wypisane kredą, umieszczone jest na tablicach, w każdej z sal. Mnie nieco brakowało karty, bo po prostu lubię ją przeglądać siedząc przy stoliku, ale jak dowiedziałam się od właścicieli jest to zabieg celowy - to wyzwanie dla obsługi, która powinna zachęcić gości do spróbowania dania dnia. Kilka pozycji w menu to stałe dania, jednak spora część to zmieniające się w zależności od dostępności, świeże ryby i owoce morza. Także jednego dnia możemy spróbować pałasza z karmelizowanymi bananami, w innym delektować się pysznymi mulami w delikatnym sosie curry.
"La Cocotte" w języku francuskim ma wiele znaczeń, może oznaczać rodzaj dania jednogarnkowego, żeliwne naczynie do zapiekania, małą kurkę a czasami panowie mówią tak do swoich ukochanych... Nazwa niezwykle trafna i oddająca to, co znaleźliśmy na swoich talerzach. Podczas kilku wizyt mieliśmy okazję spróbować wielu dań.
Przystawki jakich próbowaliśmy to: guenelle de brochet (18 zł). W wolnym tłumaczeniu to kluska z delikatnym musem ze szczupaka, podana z mulami i krewetkami, zapiekana w sosie pomidorowo-śmietanowym i białym winem - niezwykle smaczna przystawka na ciepło, porcją pretendująca do dania głównego, ślimaki bo burgundzku (18 zł) zapiekane w assiette escargot z bardzo nieprzyzwoitą, ale akuratną ilością masła i pietruszki, grzanki z foie gras (23 zł) z konfiturą z czerwonej cebuli z wyczuwalną nutą goździków, co razem stanowiło bardzo udane połączenie. Przystawką zasługującą na osobną uwagę było niewątpliwie ceviche z ostryg (24 zł). W tej postaci jadłam je po raz pierwszy. Ostrygi marynowane są w soku z limonki i pomarańczy i podawane w wodzie z ostryg z odrobiną kolendry. Osobliwe i wyjątkowe doznanie kulinarne.
Guenelle de brochet |
Ślimaki po burgundzku |
Grzanki z foie gras |
Ceviche z ostryg |
Z dań głównych spróbowaliśmy soczystej i kruchej kaczki confit, czyli confit de canard (42 zł), podawanej z modrą kapustą, lekko opiekanymi ziemniaczkami-kulkami, oraz sosem z wiśniami na bazie demi glace. Taka kaczka śmiało może konkurować z kaczkami podawanymi w wielu wielkopolskich restauracjach. Jest jedną z najsmaczniejszych jaką jadłam. Spróbowaliśmy muli na sposób kreolski (48 zł), serwowanych w specjalnie dedykowanym im weekendzie. Podane w sosie z białego wina, szalotki, ze sporą ilością kolendry. Na wierzchu ułożone największe jakie widziałam ostrygi w muszlach, zapiekane pod specjalnym rodzajem sera i sosu beszamelowego. Danie podane z bagietką niezbędną do namaczania smacznego sosu. Właściwie do większości dań podawane jest pieczywo wypiekane na miejscu, co nie pozwoli ostać się na talerzu, żadnemu smacznemu sosikowi. Takiemu jaki pojawił się np. przy mulach w curry (300 g 38 zł, 700 g 58 zł)), podawanych w garnuszku z pokrywką, uroczo przykrytym kraciastą serwetką. Kto spodziewa się ostrego sosu curry będzie zawiedziony. Curry jest lekko wyczuwalne, co pozwala na pierwszy plan wyjść soczystym i idealnie przyrządzonym mulom. To one stanowią tutaj główny składnik. Wyjątkowo smacznym daniem głównym był również pałasz z karmelizowanymi bananami (56 zł) (pałasz to ryba głębokowodna z oceanu atlantyckiego, poławiana głównie w okolicach półwyspu iberyjskiego, ceniona ze względu na smaczne i wyjątkowe mięso), podany w niekonwencjonalnym połączeniu z karmelizowanymi bananami właśnie, w asyście ziemniaczków i słodkich pomidorków, na pierzynce topinamburowego puree. Zaskakujące, niezwykle harmonijne i udane połączenie smaków. Duże i przyjemne zaskoczenie na plus.
Mule w sosie curry |
Ośmiornica na potrawce z soczewicy i pomidorów |
Pałasz z karmelizowanymi bananami |
Kaczka confit |
Warto wspomnieć o deserach. Tort bezowy (14 zł) to jeden z lepszych jakie udało mi się zjeść w Poznaniu. Równie wybornym jest czekoladowy fondant (14 zł), z chrupiącą skórką i absolutnie płynnym, muślinowym, czekoladowym wnętrzem.
Żadne z zamówionych dań w "la Cocotte" nas nie zawiodło. Ceny. Każdy znajdzie coś dla siebie. Można zjeść dania główne dla dwóch osób do 70 zł, a można zaszaleć i za kolację dla dwóch osób z daniem głównym, winem, przystawkami, zupami i deserem, możemy zapłacić 150 zł ale też 250 zł. Wszystko zależy od tego na co się zdecydujemy, a dobre jakościowo i smacznie przygotowane dania bronią się w obliczu każdej z tych kwot.
Do restauracji chodzę ze względu na smak. Wybieram też takie w których mogę zjeść to, czego nie jestem w stanie ze względu na dostępność składników przygotować w domu. A kiedy łączymy wyborny smak z dobrymi jakościowo, trudniej dostępnymi składnikami to już sytuacja idealna. Tak jest w "la Cocotte". To niewątpliwie nowe, smaczne miejsce na mapie kulinarnego Poznania, do którego będę zaglądać i które polecam wszystkim miłośnikom, nie tylko francuskiej kuchni.
Adres:
Bistro la Cocotte
ul. Murna 3a, róg Koziej przy Starym Rynku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz