05 marca 2015

Sernik czekoladowa zebra z wiśniową frużeliną



Dziś po naprawdę kilku trudnych tygodniach, kiedy nie wiadomo z jakiego powodu miałam straszliwego doła i chandrę i uważałam generalnie, że życie jest do d... i nie mogłam znaleźć żadnego jasnego, pozytywnego punktu w moim życiu i denerwowali mnie wszyscy, łącznie z tymi, którzy nie denerwowali mnie nigdy, nagle rano jadąc tramwajem poczułam (poza zapachem mojej kanapki z jajkiem), że coś się zmieniło. Jakby ktoś przestawił zwrotnicę i zmienił myślenie w mojej głowie. Poczułam, że muszę znaleźć równowagę i spokój, bo z takim nastawieniem po prostu żyć nie można. Poczułam, że to ode mnie zależy bardzo dużo. Muszę przestać zrzędzić. Skoro nie mogę zmienić świata i tego na co nie mam wpływu, to może muszę zmienić siebie? Nie mogę złościć się na wszystko i wszystkich, tylko dlatego, że coś mi nie pasuje. Małymi kroczkami będę wprowadzać zmiany i przestanę denerwować się tym, na co nie mam wpływu.
Czyżby powiew nadchodzącej wiosny?

Wiadomość z ostatniej chwili: Właśnie dowiedzielismy się od kolegi z pracy, który aktualnie przebywa na Fidżi (i nie jest to wioska w kujawsko-pomorskim), że za tydzień jest impreza firmowa. Wiadomość została przekazana na służbowe maile, zanim dowiedzielismy się o niej kanałem oficjalnym. Co za czasy!

Druga wiadomość z ostatniej chwili: Kiedy czasem coś tu piszę, przelewam swoje myśli na papier, kiedy wydaje mi się, że nikt tego nie czyta i że wszystko co napiszę idzie w kosmos, dziś dostałam wiadomość od koleżanki, która napisała do mnie, że kiedy czyta mojego bloga, czuje się tak jakbym pisała o niej i że wiele spostrzeżeń jest tak podobnych do jej własnych, że mój blog jest prawdziwy, a czytanie go to dla niej nagroda, kiedy ogarnie wszystkie inne tematy. A moje curry z kurczaka jest hitem u niej w domu!
Nie wiem co powiedzieć. Bardzo, bardzo dziękuję.

Nie mam powodu, żeby mieć doła bez powodu.
Biorę się w garść.
----------------------
Do powstania tego sernika przyczyniło się prawo Murphy'ego,
które nigdy nie pozwoli ci upiec dobrego ciasta dokładnie wtedy, kiedy najbardziej ci na tym zależy. Zdarzało mi się piec ciasta na zamówienie, które nigdy nie wychodziły tak dobrze jak zawsze, a z reguły były to ciasta na specjalne okazje. Za mało słodkie (większośc świątecznych serników), zbyt mało dopieczone (spód w serniku z brzoskwiniami - tradycyjnie dwa razy pod rząd w każde święta), za mało nasączone (tort którym chcesz się pochwalić przed rodziną na rocznicę ślubu).
Kiedy nie starałam się więc wcale, powstał idealny i efektowny sernik. Powstał pod wpływem chwili (i mojego zdenerwowania, które jak opisałam powyzej postaram się ograniczać do minimum) i był to najszybciej stworzony sernik, którego efekty przeszły najśmielsze oczekiwania. Przyczynkiem do powstania sernika było najgorzej wydane 25 złotych w jednej z cukierni, za cztery naprawdę niewielkie kawałeczki (lekkiego!) ciasta. Nie jestem specjalnie oszczędna i uważam że pieniądze dają szczęście kiedy są dobrze wydawane, ale przy uiszczaniu opłaty dość mocno zadrżała mi ręka. I nie była to słodkość podana na talerzyku, przyodziana w wianuszek bitej śmietany i inne smaczne ozdobniki, tylko ciachnięta nożem i przywieziona w kartonowym pudełku do domu. Niestety ciasto nie było warte połowy wydanych na nie pieniędzy.
Upiekłam więc własne.
W te święta w ogóle nie będę się starać. Nic, a nic.



Nie mogłam sie powstrzymać, żeby nie uzyć w tym wpisie słowa frużelina.
Bardzo lubię to słowo, po prostu ot tak, tak jak nie lubię słowa kaszotto.
Pod wpływem impulsu powstał więc sernik czekoladowo-waniliowy z wiśniową frużeliną na wierzchu.



Do przygotowania sernika potrzebne są:
(okrągła forma 26 cm)

Na spód:
- 200 g korzennych ciastek + szczypta cynamonu (który bardzo dobrze podkręca smak wiśni),
- 60 g roztopionego masła.
Na masę:
- 1 kg sera z wiaderka,
- 200 g gorzkiej czekolady,
- 7 mocno czubatych łyżek cukru pudru,
- 2 jajka,
- 1 łyżka esencji waniliowej lub opakowanie cukru waniliowego,
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej,
Frużelina:
Jeśli nie macie (tak jak ja) domowej roboty frużeliny przygotujcie:
- naprawdę dorej jakości konfiturę wiśniową z całymi wiśniami - 250-300 g,
- 1 łyżkę Konfiturexu rozpuszczoną w niewielkiej ilości prawie wrzącej wody,
- 1 łyżkę cukru.

Przygotowanie:
Ciastka korzenne pokruszyć w malekserze. Dodać roztopione masło i odrobinę cynamonu, wymieszać.
Boki tortownicy wyłozyć papierem do pieczenia.
Masą ciasteczkową przypominającą konsystencją mokry piasek wyłożyć dno tortownicy mocno dociskając. Włozyć do lodówki.
Jajka ubić razem z cukrem i cukrem waniliowym mikserem na puszystą masę. Stopniowo dodawać ser, cały czas miksując. Masę podzielić na połowę. Do jednej połowy dodać rozpuszczoną czekoladę, a do drugiej mąkę ziemniaczaną. Każdą z mas dobrze wymieszać.
Piekarnik nagrzać do 170 stopni.
Na spód sernika nakładać naprzemiennie masy - białą i brązową. U mnie wyszły razem cztery, albo jakby dobrze sie przypatrzyć - cztery i pół :).
Piec około 70-80 minut.
Po upieczeniu zostawić w piekarniku przy uchylonych drzwiczkach na około pół godziny, później wyjąć i ostudzić.
Frużelina: Łyżkę Konfiturexu wymieszać dokładnie w niewielkiej ilości prawie wrzącej wody. Nieco ostudzić i dodać do konfitur. Dosłodzić łyżeczką cukru (bo konfiturex jest kwaskowy). Nieco przestudzoną frużeliną przyozdobić wierzch sernika.
Noc w lodówce bardzo dobrze mu robi :)







Smacznego!

3 komentarze:

  1. u mnie też frużelina wiśniowa na topie:) uwielbiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sernik o.k. Ale ta wiśniowa frużelina ( ślinka cieknie ). Szkoda, że z tego smakołyku cieszy sie niewątpliwie tylko ( a może nie) Tomek.
    Mam nadzieję że i mnie ta słodkość nie ominie. K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zrobię w weekend, można spróbować zamiast cynamonu dać amaretto - też się lubi z wiśniami :)

    OdpowiedzUsuń