18 lutego 2014

Ciastka z masłem orzechowym


Dziś był idealny dzień na wagary.

Gdybym nie szła do pracy na pewno urwałabym się z dwóch (a nawet trzech pierwszych lekcji).

Po raz pierwszy poczułam że gdzieś tam, jeszcze daleko, ale już powoli nadchodzi wiosna. Powietrze jakieś takie bardziej przejrzyste, ptaki jakby głośniejsze, słońce jakby mocniejsze i jakby wyżej było na niebie. Zima nas nie rozpieszczała. Pomyślałam, że ani razu nie miałam tej zimy na nogach ocieplanych butów, a niedawno kupiona puchowa kurtka tylko sprawia kłopot gdy wbiegam zziajana do tramwaju, bo zwyczajnie mi w niej za ciepło.

I oby zimie nie przyszło do głowy żeby nadejść. Jest dobrze tak jak jest.

14 lutego 2014

Czekoladowe ciasto z daktylami i soloną polewą kajmakową


Jak każde święto 14 luty czyli Walentynki mają swoich zwolenników i przeciwników. Ja uważam, że każdy ma takie święto na jakie zasługuje i każdy może je obchodzić lub nie obchodzić po swojemu. 
Żałuję jedynie, że nie ma już zwyczaju rozdawania, przesyłania i wręczania anonimowych lub całkiem jawnych Walentynek. Uważam, że to było w tym święcie najprzyjemniejsze. Dostać Walentynkę od nieznajomego. Na mojej, która leżała na wycieraczce jakieś 20 lat temu nie było wyznania miłości, nie było nawet żadnego słowa, ale wydawało mi się, że czerwone serce z przyklejonego na kartonie kolorowego papieru nierówno obcięte nożyczkami krzyczy: kocham cię. Do dziś nie wiem od kogo była, ale długi czas chowałam ją w moim pudełku z ważnymi rzeczami, które przechowuje się tylko po to, aby raz na jakiś czas przywoływać wspomnienia.

Dziś usłyszałam że ktoś jest  we mnie zakochany po uszy.
Poprosiłam, żeby nie kupował mi kwiatka tylko pojechał ze mną do Ikei po półkę na książki.
W pakiecie z przykręceniem.
Zgodził się!

Udanych Walentynek.

13 lutego 2014

Najprostsze i najlepsze ciasto kokosowe bez mąki



Dziękuję ci O Empiku za wyprzedaż poświąteczną i możliwość zakupienia w cenach przyzwoitych i nienadwyrężających domowego budżetu książek kucharskich! Jedną z nich była (jest) "Nakarm mnie" Billa Grangera. Już sam tytuł budzi zmysłowe skojarzenia, a piękne ilustracje/zdjęcia Johna Kernicka tylko podsycają zmysły.

Są książki kucharskie które od razu wydają się być dobre. Sposób pokazywania przyrządzonych dań, odpowiednie zaaranżowanie tekstu na stronie, czcionka, podział na rozdziały. Większość redaktorów zapomina o tym, że książka kucharska nawet ta pięknie okraszona zdjęciami musi być dobrze zredagowana i powinna przejść przez ręce prostych użytkowników zanim trafi na półki księgarń.
Bill Granger to sympatyczny australijski restaurator. Znam go z programów Kuchnia Billa i Wakacje Billa na kanale Kuchnia TV. Programy bardzo lubię więc tym chętniej kupiłam jego książkę.

Jak mówi Bill we wprowadzeniu: "Przepisy do NAKARM MNIE napisałem po to, by pomogły mi w rozwiązaniu problemu godzenia ze sobą obowiązków w pracy i w domu. Niezależnie od tego czy chcesz przyrządzić coś z resztek w lodówce, szybki posiłek w środku tygodnia, czy prosty deser lub przekąski na przyjęcie, znajdziesz w tej książce wiele pomysłów." Przyznaję że nie sposób się z tym nie zgodzić. Wypróbowałam kilka przepisów i wszystkie się udają. (Wydłużam jedynie czas pieczenia, ale nie winię o to Billa tylko raczej swój piekarnik).

W książce znajdują się m. in. przepisy na chrupiące cynamonowe musli, włoską zupę cebulową, ciasto jagodowe, sałatkę z kurczaka i smażonego ryżu, zupę z kluskami i kurczakiem, duszoną wieprzowinę z sałatką z ananasa, tiramisu lodowe czy śliwki zapiekane z puddingiem ryżowym. Kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że pyszna kuchnia nie musi być czasochłonna i skomplikowana.



Uznałam, że muszę podzielić się tym prostym (użycie słowa banalnie byłoby niegodne wobec tego przepisu), ale jakże pysznym przepisem na ciasto kokosowe bez mąki. Ciasto zdecydowanie dla miłośników batonów bounty i świeżych kokosanek.



Bill Granger/ Nakarm mnie
Najprostsze ciasto kokosowe

Składniki:
- 250 g wiórków kokosowych *
- 200 g miałkiego cukru (w oryg. jest 220 g, ale ciasto wychodzi wtedy bardzo słodkie)
- 100 g masła roztopionego i ostudzonego
- 2 średnie jajka, roztrzepane dokładnie widelcem
- 150 g dobrej jakości gorzkiej czekolady posiekanej
* Wiórki kokosowe kupuję w Lidlu ponieważ nie zawierają konserwantu w postaci dwutlenek siarki.

Przepis jest na formę 20x30 (w oryg. czas pieczenia 20 minut w 180 stopniach)
Ja piekłam w formie okrągłej 26 cm średnicy przez 30 minut w 180 stopniach.
Góra ciasta musi zrobić się złota.

Przygotowanie:
Rozgrzej piekarnik do 180 stopni.
Formę do pieczenia wyłóż papierem pergaminowym.
W misce wymieszaj wiórki kokosowe, cukier, roztopione masło oraz jajka. Dokładnie wymieszaj. Dodaj pokruszoną czekoladę i nałóż masę do formy. Piecz tak długo aż wierzch stwardnieje i zrobi się złoty. Po upieczeniu należy ciasto ostudzić i dopiero wtedy pokroić. Ciasto dość się kruszy przy krojeniu, ale nie jest to bardzo uciążliwe. Po ostygnięciu spokojnie można pokroić je na kawałki. Smakuje na drugi i trzeci dzień. Warto trzymać pod szklanym kloszem bo ma tendencję do przesychania. Na zewnątrz chrupiące, w środku miękkie i lekko wilgotne. Polecam.


Smacznego!

12 lutego 2014

Zapiekanka z ziemniaków i wędzonej makreli



Pamiętacie zeszyty szczerości? i jeszcze wcześniejsze pamiętniki z wpisami: "na górze róże na dole fiołki..." z zagiętymi rogami? Albumy ze zdjęciami, wpisami i wklejanymi pamiątkami? Taki nasz vintagowy, oldschoolowy Facebook na miarę naszych czasów. Już wtedy chcieliśmy wiedzieć co dzieje się u innych, podejrzeć, dowiedzieć się co ktoś lubi, a czego nie. Niewinna lista pytań, która porządkowała nasz dziecinny świat w wiedzę niezbędną co do koleżanki i kolegi ze szkolnej ławki. Uzupełnialiśmy nieświadomie nasze profile odpowiadając na pytania o ulubiony kolor, ulubioną potrawę, posiadanie zwierzęcia, ulubiony zespół no i najważniejsze pytanie, które padało na koniec: czy mnie lubisz?

Kiedy najfajniejszy chłopak w klasie oddawał zeszyt z udawaną obojętnością kilkunastolatka, wszystkie odpowiedzi na pytania o ulubiony kolor, pupila, danie i napój nie miały oczywiście żadnego znaczenia, bo stanowiły przecież wyłącznie tło dla ukrytego pomiędzy cyframi pytania o inicjały dziewczyny w klasie którą lubi się najbardziej. Chichocząc z emocji w dziewczyńskiej toalecie w czasie najdłuższej przerwy, wyciągałyśmy zgiętą kartkę z odpowiedziami, z wolnej przestrzeni między zszywaczami, spomiędzy dwóch sklejonych stron zeszytu. Dwa inicjały, wpisane kulfonami na zgiętej kartce papieru naszego ówczesnego mikroświata umiejscowionego pomiędzy bramkami szkolnego boiska mogły zmienić wtedy wszystko.

 

Pisząc ten post pomyślałam sobie że odpowiem na kilka pytań o sobie dość błaho i niezobowiązująco, bez większego namysłu :). Kolejność powstawała przypadkowo i spontanicznie i przyznam że fajnie było to zrobić nie zagłębiając się za bardzo w prywatne sprawy, ale też nie pisać że lubię schabowego z kapustą :)
Nie wiem dlaczego pierwszy do głowy przyszedł mi zapach.

1. lubię zapach świeżo mielonej kawy i mocno ususzonych grzybów, a nie lubię zapachu świeżo koszonej trawy (nie wiem dlaczego)
2. jeszcze nigdy nie piekłam bezów (ale zamierzam!)
3. używam w kuchni półproduktów (uważam że upraszczają życie, ale czasem oczywiście mam ochotę wyżyć się i dać ujść emocjom przy pięciowarstwowym torcie)
4. robię spory bałagan w kuchni (ale staram się, żeby go nie było)
5. nie znoszę siekania i krojenia (np. warzyw na sałatkę)
6. mogę przygotowywać 4 potrawy jednocześnie (patrz punkt 4)
7. bardzo wiele rzeczy w kuchni robię na oko i żeby powstał wpis i przepis muszę wszystko skrupulatnie zapisywać
8. nie zjem rozgotowanego makaronu, nie lubię kaszy gryczanej, awokado, chłodników, mango (co nie znaczy że tego nie jem i nie próbuję - chyba że chodzi o rozgotowany makaron
9. nie lubię spóźniać się na pociąg i do kina (nie wiem dlaczego nie dotyczy to pracy) - muszę być conajmniej 10 minut przed odjazdem pociągu i oglądając w kinie reklamy zawsze nerwowo patrzę na wszystkich spóźnialskich obładowanych nachosami i popcornem obiecując sobie, że następnym razem zrobię tak samo (czego nigdy nie robię)
10. mam naprawdę dobrą (rewelacyjną) pamięć do twarzy i do nazwisk, ale z reguły nie pamiętam jaka dziś jest data
11. denerwuję się strasznie gdy przegrywam w karty lub jakąkolwiek grę planszową
12. nigdy nie oszukuję podczas gry w karty (nawet jeśli gram w makao)
13. nie rozumiem po co wymyślono ekrany dotykowe (pisanie sms-ów niezmiennie mnie denerwuje) 
14 . potwornie boję się latać samolotem
15. zdarza mi się (notorycznie) zasypiać przed telewizorem który zdarza mi się (notorycznie) wyłączać dopiero rano
16. mam niezrozumiałą dla siebie samej łatwość wchodzenia w relacje z kasjerkami, ekspedientkami, kioskarkami ze wszystkich sklepów i punktów usługowych w mojej okolicy i nie tylko - nie byłabym sobą gdybym nie zamieniła paru słów, które potem przeradzają się w relacje typu: ooo dawno pani nie było..a ja mam dla pani te krople do nosa do inhalacji..
i na koniec:
denerwują mnie naprawdę chude dziewczyny, które mówią że są grube - mam wtedy ochotę zjeść na ich oczach dwie tabliczki czekolady i nawet nie mrugnąć okiem ; )

 
 
Przepis jest na zapiekankę z ziemniaków i makreli chociaż mogłaby to być jakakolwiek inna wędzona ryba np. pstrąg. Urozmaiciłam zapiekankę o podsmażanego pora oraz do połowy śmietany dodałam musztardę z ziarnami gorczycy, a do drugiej części kilka łyżek tartego chrzanu.

Przepis na jedna większą foremkę lub kilka mniejszych. 
Ja użyłam 4 foremek do zapiekania o średnicy 14 cm każda.

Składniki:
- ok.10 ziemniaków średniej wielkości,
- 1 średni por,
- masło i oliwa do przesmażenia,
- 1 średniej wielkości wędzona makrela,
- 2 śmietany kremówki 30% - każda 200 ml - można użyć 18%,
w 2 opcjach:
- 3 łyżeczki musztardy z ziarnami gorczycy,
- 3 łyżeczki tartego chrzanu,
(jeśli robicie wersję w jednym naczyniu wybierzcie opcję z musztardą lub z chrzanem)
- sól i pieprz do smaku,




Przygotowanie:
Ziemniaki kroimy na cienkie plasterki.
Jeśli wolimy grubsze plastry radzę wstępnie obgotować obrane ziemniaki przez około 10-15 minut.
Makrelę obieramy z ości.
Por siekamy drobno i przesmażamy na maśle z oliwą około 10-15 minut. Solimy.
Naczynia do zapiekania smarujemy masłem.
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.

Układamy w naczyniu pierwszą warstwę ziemniaków, na to warstwę pora oraz makreli. Kolejną warstwę ziemniaków, warstwę pora i warstwę makreli. Kończymy warstwą z ziemniaków.
Połowę śmietany (200 ml) mieszamy z chrzanem, drugą połowę (200 ml) z musztardą.
(przy wariancie z musztardą albo chrzanem zużywamy całą śmietanę (400 ml) i odpowiednio po 6 łyżeczek chrzanu lub 6 musztardy). Solimy i pieprzymy do smaku.
Śmietaną zalewamy ziemniaki. Powinny być w całości przykryte.
Wstawiamy do piekarnika i zapiekamy przez około 40 minut - ostanie 10-15 minut pod funkcją grill.

Możemy podawać z sałatką z pomidorów.
Po wyciągnięciu z piekarnika - tuż przed podaniem posypujemy drobno pokrojonym szczypiorkiem.
Smacznego!